W zarządzaniu dominują złe wzorce

Pandemia koronawirusa nie tylko silnie wpłynęła na codzienne życie oraz gospodarkę, ale odsłoniła również błędy w zarządzaniu organizacjami. Według profesor Moniki Kostery nadmierna optymalizacja kosztów może prowadzić do braku stabilności przedsiębiorstwa w czasie kryzysu.

Modele optymalizacyjne nie pasują do wszystkich sytuacji

Nieoczekiwana epidemia koronawirusa i związane z nią ograniczenia doprowadziły do kryzysu gospodarczego i zwolnień na rynku pracy. Według profesor Moniki Kostery, wieloletniego wykładowcy zarządzani na uczelniach wyższych, a także byłej szefowej Katedry Zarządzani UW oraz dyrektorki katedry w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego, główną przyczyną obecnych problemów wielu firm jest zły model zarządzania. Pierwotną definicją zarządzania była ochrona przedsiębiorstwa przed kryzysem gospodarczym oraz innymi nieprzewidzianymi zagrożeniami. Najważniejszym celem było przetrwanie organizacji, a elementem stabilizującym przedsiębiorstwo miały być odpowiednie zasoby, tworzące bufor bezpieczeństwa chroniący firmę w okresie niepewności.

Wraz ze wzrostem zainteresowania zarządzaniem i marketingiem w latach 90. i pojawieniem się literatury poradnikowej, zarządzanie dążące do stabilizacji strategicznej zostało zastąpione przez model optymalizacyjny. Wynikiem takiego działania jest przerzucenie odpowiedzialności za stabilizacje organizacji na pracowników firmy. Oznacza to, że przedsiębiorstwo czerpie zyski nie tylko z rynku, ale również własnej kadry. Pracownicy nie są zatrudniani bezpośrednio przez pracodawcę, natomiast zostają zobligowani do założenia własnej działalności i poniesienia dodatkowych kosztów.

Optymalizacja kosztów przynosi jedynie krótkoterminowe zyski

Nadmierna eksploatacja zasobów przedsiębiorstw powoduje, że w obliczu sytuacji kryzysowej organizacje narażone są na destabilizacje.

Optymalizacyjny model zarządzania wprowadził do zarządzania zasadę „Just-in-Time” („w samą porę”), której efektem jest pozbywanie się generujących koszty zasobów, w tym pracowników. Taki sposób kierowania firmą przynosi zyski jedynie w pierwszych latach od jego wprowadzenia.

Negatywne skutki takiego działania ujawniły się w czasie epidemii koronawirusa, który spowodował załamanie łańcuchów dostaw, a tym samym konieczność zatrzymania produkcji w wielu branżach. Zapasy w przedsiębiorstwie, w tym przerost zatrudnienia, pozwalają na większą elastyczność w sytuacji kryzysowej, zapewniając tym samym przetrwanie przedsiębiorstwa. Zarządzanie stabilizacyjne sprawdza się nie tylko w przypadku globalnych kryzysów, ale również w sytuacji wystąpienia awarii w przedsiębiorstwie.

Warto zaznaczyć jednak, że także nadmiar zasobów oraz biurokracji może prowadzić do zachwiania równowagi w firmie i negatywnie wpłynąć na jej funkcjonowanie.

Zarządzanie projektowe nie przynosi oczekiwanych efektów

Profesor Monika Kostera sceptycznie odnosi się również do zarządzania projektowego, podkreślając, że taki model buduje niestałe struktury, co w dłuższej perspektywie nie jest efektywne. Pracownicy najlepiej czują się, działając w określonym systemie.

Dodaj komentarz